Ulica Mickiewicza w Bytomiu, na której znajduje się sklep Bäckerei Bytom, jest jedną z głównych ulic północnej części miasta. Prawie cała zabudowana na przełomie XIX i XX wieku, do dziś pozostała kompletną, bez tzw. plomb, jako nieliczna w mieście. Znajduje się tutaj ok. 40 kamienic – głównie czterokondygnacyjnych, mieszczańskich, wysoce zdobionych, po których widać dynamiczny rozwój miasta w tamtym czasie. Ulica zawsze była ruchliwą, handlową. Wyobrażamy sobie, że życie toczyło się wokół małych zakładów rzemieślniczych; na co wskazują lokale handlowe praktycznie w każdej z kamienic. Na ich tyłach, w oficynach, funkcjonowały małe fabryczki, zdarzały się kwieciste ogrody, po których ganiały bajtle, a gdzieniegdzie hodowano zwierzęta w chlewikach (np. pod numerem 21). Ulica nosiła nazwę Friedrichstraße, od cesarza Fryderyka Wielkiego, a po 1945 roku przemianowano ją na ulicę wieszcza Adama Mickiewicza. Do polskiego Bytomia zaczęli zjeżdżać się nowi mieszkańcy wypełniając gwarem i życiem nowy dom, w cień odchodziła niemieckość.
Dzisiaj od starszych mieszkańców ulicy Mickiewicza możemy usłyszeć, że dawniej droga była kobaltowa, chodniki granitowe, lokale handlowe prosperowały w miejscach tych „poniemieckich”, ulica pozostała nienaruszona, niezniszczona ku swoistej radości nowych lokatorów przestronnych mieszkań.
Z czasem zaczęło się to zmieniać i ślady przeszłości przegnano; zaczęto zamalowywać niemieckie szyldy, usuwać z fasad inicjały przedwojennych właścicieli, wymieniać stolarkę, rozbierać drewniane witryny. Nie ma co jednak rozliczać tamtych działań, bo nie o to chodzi. Dzisiaj zmienia się nastawienie do przeszłości, pracujemy nad tym. Już nam nie straszne niemieckie inicjały, historia dawnych budowniczych miasta. Staramy się dbać to dziedzictwo tak jak na to zasługuje. I choć powojenny czas zaniedbań widać na naszej ulicy, na fasadach kamienic, balustradach balkonowych, klatkach schodowych, stolarce, to staramy się krok po kroku rewitalizować nasz dom.
My zdecydowanie, jako właścicielki lokalu na Mickiewicza, to czujemy i dlatego wielkim zaszczytem było dla nas odnalezienie naszego szyldu i jego renowacja. Szyldu nad naszym sklepem, który informuje o tym, że przed stu laty ktoś tu chrupiący i pachnący chleb wypiekał i dekorował torty na geburstagi. Ale historię szyldu już znacie, i naszą w miejscu tym również. Tak więc opieka nad naszym lokalem trwa już dwa i pół roku i po tym czasie postanowiłyśmy odświeżyć jego wnętrze. Pamiętacie nasze lustra? Te które otrzymaliśmy od mieszkańców Bytomia i nie tylko? Pamiętacie, te które nad odwiedzały, jak zapraszałyśmy Was do łazienki, abyście przymierzały nasze lniane ubrania? Pamiętacie że nie było wygodniej kanapy….? No dobra, tej na razie nie ma… ale będzie…. Jeśli pamiętacie to fajnie, bo było milusińsko, ale jeśli nie, to nie szkodzi, bo zaszły zmiany.
Oj długo planowałyśmy odświeżenia naszego sklepu. Mierzyłyśmy się z wieloma koncepcjami od cukierkowego wnętrza a la Gucci: kolorowe regały, kontrastowe ściany, przez skandynawską lekkości białych, zimnych wnętrz po kolorowe wydruki z naszych najnowszych projektów. I tak się stało, że z każdego z pomysłów trochę wdrożyłyśmy w nową świeżość i oblicze naszego sklepu. Prezentujemy Wam naszą pracownię - miejsce gdzie tworzymy, naszą pakowalnię, sklep, i magazyn w nowej letniej odsłonie po lekkim liftingu.
I tak na wejściu od razu w oczy rzucają się teatralne kurtyny w kolorze spalonego złota. Aksamitne, ciężkie zasłony, które oddzielają nam przestrzeń sklepową, od magazynku, zaplecza kuchennego i toalety. One również zbudowały nową przestrzeń, o której od dawna marzyłyśmy i którą każdy sklep ma – przymierzalnię - jej nam ewidentnie brakowało. Na jednej ścianie zawisło eklektyczne lustro, które jest mocno podświetlone od góry, a na podłodze jest bordowy okrągły dywanik, który swoją miękkością rozpieści wasze stopy. Inne, wspomniane wcześniej lustra, które tak lubimy, trafiły w różne miejsca w naszym sklepie. Ściany pozostały białe, a drewniane regały przemalowane na również stonowaną i uspakajającą biel. Zrobiłyśmy też glazurowe cokoliki w kolorze bordo, tak aby odnieść się do przeszłości, bo takie tu właśnie dawniej były. Wszystko nabrało bardzo szlachetnego i dostojnego wymiaru. Nasz sklep jest eleganckim butikiem, który czeka jeszcze na jeden element nawiązujący do lokalności i naszej zeszłorocznej sukienki: Uskrzydlonej Krystyny. Na witrynie pojawi się wielkie koło z grafiką, właśnie tą z sukienki, a na kurtynie zawiśnie lustro również pokryte transparentnym widokiem z bytomskiej hałdy.
Za całą pomoc w poszukiwaniu inspiracji, sugestie dziękujemy Natalii Romik – naszej wspaniałej architektce z Warszawy, za wizualizacje, pomoc koncepcyjną i grafikę wyrozumiałemu Piotrowi Jakoweńko. Bez was sklep nie byłby taki jak jest.
I choć wstęp był przydługaśny i dotyczył ulicy Mickiewicza, miał na celu zachęcić do przyciągania kolejnych fajnych inicjatyw. Zależy nam aby wokół nas powstawało wiele fajnych, kreatywnych miejsc, których twórcy docenią otoczenie. I tak nasza ulica zmienia się, bo jest z nami Monoi, Tusz i Wiatr, fajna kwiaciarnia, oblegany fryzjer z przemiłymi fryzjerkami, kilka spoko warzywniaków. Coś drgnęło, coś się zmienia…
A was kochane zapraszamy we czwartki od 17.00-20.00. Na pogaduchy, herbatkę i zakupy.
Zdjęcia: Aleksandra Staszczyk, Marta Chrobak
Przeczytaj też:
Len. Sześć mitów i jeden grzech.
Dlaczego len jest tkaniną przyszłości
Możesz się polenić. Do pielęgnacji lnu porad kilka
_____________________________________________________________